Gawłów. Czas i przestrzeń

Najpopularniejsze

Można zaryzykować stwierdzenie, że poszukiwania śladów dawnych czasów przypominają nieco nurkowanie w głębinach nieznanych wód, pełnych niespodzianek i wielu tajemnic. I choć Gawłów nie leży nad morzem i ciężko by tu znaleźć miejsca do nurkowania (blisko przepływająca Bzura raczej do tego celu się nie nadaje), to pełno w nim prawdziwych skarbów; skrywają je bogate jego losy.

Zwrot „bogate” niemal samoczynnie zdaje się łączyć z określeniem „nieznane”, bo co tu kryć, dziewięciu na dziesięciu zapytanych o to, z czym lub kim kojarzy Gawłów odpowie (słusznie zresztą), że z Domem Pomocy Społecznej, który przez niemal 60 lat mieścił się w tutejszym pałacu. Odnajdowane wcześniej wspomniane skarby i rupiecie, a w zasadzie stare zdjęcia, rysunki czy materiały źródłowe, dobitnie pokazują, jak mylne jest to wyobrażenie. Bo Gawłów w przeszłości to szanowane rody Mżurków, Gawłowskich, Skarżyńskich, Lanckorońskich czy Pruszaków. A skoro Pruszakowie, to Aleksander Paweł Pruszak, właściciel Gawłowa w pierwszych latach XIX wieku i jego syn Konstanty, który w niedalekich Sannikach latem 1828 roku gościł Fryderyka Chopina. Być może ten wielki polski kompozytor w drodze do Sannik wstąpił do Gawłowa? Ambroży Skarżyński herbu Bończa był bliskim podkomendnym cesarza Francuzów Napoleona Bonapartego, tak zaufanym, że znalazł się w wąskim gronie osób towarzyszących mu podczas abdykacji w Fontainebleau. A w drodze powrotnej z Francji do jeszcze Księstwa Warszawskiego spotkał się z Tadeuszem Kościuszką. I mimo że można by tak jeszcze długo wymieniać, to ciągle jednak kolejne skarby czekają na odkrycie… „Gawłów. Czas i przestrzeń” jest zbiorem odnalezionych skarbów z historii tej miejscowości, które mają do spełnienia dwa zasadnicze cele: zebrać w jednym miejscu i w przystępny sposób opisać dzieje Gawłowa jako miejscowości, a w zasadzie folwarku i majątku ziemskiego, oraz „odczarować” historię tutejszego pałacu. To „odczarowanie” to pokazanie, że pałac to nie tylko dawny Dom Pomocy Społecznej. Wychodząc ze słusznego założenia, że piękno historii jako nauki polega na tym, że nie od razu odsłania swe tajemnice, żywię nadzieję, iż „Gawłów. Czas i przestrzeń” jest przyczynkiem do dalszego wspólnego nurkowania w dziejach tej małej miejscowości.

Nie byłoby tej publikacji, gdyby nie wsparcie bardzo wielu dobrych ludzi i instytucji. Nisko kłaniam się Zbigniewowi Gerasikowi, mojemu wieloletniemu przyjacielowi, za inspirację do pracy w Fundacji Ochrony Zabytków Mazowsza, a zarazem za wsparcie przy wydaniu książki i Izabeli Goryniak, życzliwej moim „historycznym występom”. Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o legendzie sochaczewskiego regionalizmu, jaką był zmarły w 2017 roku Leszek Nawrocki, który dawno, dawno temu zainteresował mnie historią gawłowskich zakładów trykotaży, bo tak mawiano przed II wojną światową na znajdującą się w Gawłowie fabrykę pończoch. Bardzo żałuję, że nie dane będzie mi wręczyć tego albumu Leszkowi… Po raz kolejny mogłem liczyć na nieocenionego jak zawsze Andrzeja Kornackiego i Julię Dzieżę, którzy bardzo mi pomogli w pracy nad albumem. W gronie „dobrych dusz” tego albumu znalazła się moja żona Małgosia, jak zawsze wyrozumiała, gdy chodzi o historię…

Mżurkowie z Gawłowa

W średniowieczu osady Gawłowo i Żukowo leżały na lewym brzegu Bzury poniżej Sochaczewa, należąc jednocześnie do ziemi gostynińskiej, choć ich przynależność kościelna do starej parafii Sochaczew każe wnioskować, że przed czternastym stuleciem wchodziły do dawnej kasztelanii sochaczewskiej. Kasztelania ta skupiała osadników zamieszkujących oba brzegi Bzury. Wówczas to obie osady były własnością znaczącego w rejonie Płocka, a wywodzącego się z miejscowości Gozdowo rodu Gozdawów. Pierwszym dokumentem wspominającym o Gawłowie zdaje się być zapis pochodzący z 1349 roku, z dokumentu księcia płockiego Bolesława Wańkowca, który uregulował stan dożywotniego posiadania swojej matki, księżnej Elżbiety na terytorium kasztelanii wyszogrodzkiej. Mocą tego zapisu Gawłowo zostało zaliczone do własności książęcej, ale wraz z innymi osadami (np. Śladowem) pozostawało w posiadaniu dożywotnim pani Przejki, z całą pewnością wdowy po jednym z mazowieckich możnych. Po jej śmierci Gawłowo miało wrócić do księżnej Elżbiety. Jako że Gawłowo umieszczono w tym dokumencie na miejscu pierwszym, można przypuszczać, że wspomniana pani Przejka mogła mieć tu swą siedzibę. Po roku 1364 Gawłowo i Śladów trafiły do Siemowita III Trojdenowica. Z Gawłowa pochodził Jan z Gawłowa, który zasłynął z działalności w zespole rozjemców, który 6 lutego 1420 roku w Sochaczewie doprowadził do konsensusu między biskupem poznańskim a Sasinem z Nieborowa, kasztelanem sochaczewskim, w sprawie granic Kozłowa Biskupiego z Zakrzewem, który był w posiadaniu Sasina. Nie jest jasne, czy opisywany Jan z Gawłowa może być tym samym Janem ze Śladowa, wzmiankowanym nieco później: zapis z dokumentu z 1427 określający go „olin de Sladowo” nie pozwala jednoznacznie rozstrzygnąć tej kwestii. Tak czy inaczej, późniejsze zapiski źródłowe mówią już o Janie Mżurce, (inne określenia Mzurka lub Mszurka), synu Świętosława Mżurki ze wspomnianego rodu Gozdawów.

Nim opowiemy o samym Janie, słów kilka o jego ojcu Świętosławie. Pochodził z Bielaw i zapewne był w otoczeniu księcia Janusza I, a potem jako 30-latek został jego kuchmistrzem. Następnie przeszedł na dwór królewski, by towarzyszyć Władysławowi Jagielle w czasie pobytu jego na Rusi w 1395 roku. Wkrótce potem powrócił na Mazowsze i założył rodzinę. Być może wtedy na świat przyszedł wspomniany Jan z Gawłowa, zwany Janem Mżurką. Jan nie był jednak jedynym dzieckiem Świętosława; byli również Zygmunt i Sławiec. Zmarli oni bezpotomnie i dziedziczył po nich Jan. W życiu politycznym i rodzinnym okazał się być postacią energiczną i skuteczną; w 1434 roku w wyniku podziału dóbr po Świętosławie otrzymał Gawłowo, Śladowo i Wolę Śladowską. Żukowo w czwartej części odkupił od Marcina z Gozdowa w 1452 roku. Wcześniej, bo w 1436 roku został dworzaninem Władysława I płockiego, w 1438 ożenił się z Olgą, siostrą Pawła Ojrzanowskiego. Apogeum jego kariery politycznej to osiągnięcia stanowiska zarządcy dóbr biskupich z ramienia Pawła Giżyckiego, biskupa płockiego. W 1452 roku został chorążym sochaczewskim, co może potwierdzać nie tylko zaufanie ze strony księcia Wodzisława I, ale i umiejętności wojskowe. W latach 1454-1455 był starostą płockim, a także sędzią gostynińskim. Urząd chorążego sochaczewskiego sprawował do sierpnia 1463 roku, gdy sprzedał z prawem odkupu czynsz od kmieci z Gawłowa i Żukowa wartości 10 kóp rocznie za 300 florenów. Wydaje się, że w roku 1455 to Gawłowo staje się jego siedzibą rodową. Nie ulega wątpliwości, że rozbudował tu (lub wybudował od podstaw) dwór o cechach obronnych, co potwierdza jego majętność. W 1456 roku zaczął tytułować się jako Jan z Gawłowa. Jego potomkowie nawiązali do tego, przyjmując nazwisko Gawłowski. A Gawłowo coraz częściej zaczęło pojawiać się jako Gawłów (choć nazwa „dobra Gawłowo” występuje jeszcze w końcu XIX wieku). Mżurka zmarł przed 1474 rokiem zostawiając synów: Pawła Mżurkę z Gawłowa, kanonika płockiego i Świętosława z Żukowa, stolnika gostynińskiego, oraz Jakuba, niesprawującego żadnego urzędu. Potomkowie Jana mieli także prawo do dóbr Zaborów Mały pod Błoniem. Paweł studiował na uniwersytecie w Krakowie, ale i w Rzymie, uzyskując beneficja kościelne w diecezji płockiej. Był plebanem w podsochaczewskich Pawłowicach. Zmarł przed 1497 rokiem. Świętosław, tytułujący się z Żukowa albo Żukowskim, zatem jego rezydencją był Żukowo (dziś Żuków) był stolnikiem gostynińskim. W pierwszych latach XVI wieku Świętosław, Jakub i synowie Jakuba: Paweł, Andrzej i Stanisław sprzedali Śladowo (Śladów) i Wolę Śladowską za 750 kóp groszy opatowi z Czerwińska. Gawłowscy odzyskali jednak te dobra pod koniec lat siedemdziesiątych XVI wieku. Źródła z XVI wieku donoszą również o zakupie przez kasztelana płockiego Jana Płockiego od Jana Gawłowskiego za 60 kóp groszy czynszu rocznego 6 grzywien z jego działów w Gawłowie i Żukowie z przeznaczeniem na fundację ołtarza w kościele parafialnym w Sochaczewie, na co uzyskał zgodę od króla.

Kolejnym udokumentowanym epizodem z życia rodziny Gawłowskich jest proces sądowy, w który wdał się Stanisław z Gawłowa, syn Jana, dziedzica Gawłowa, Żukowa i Śladowa, z niejakim Grabowskim. Było to w roku 1547, a proces nasz Gawłowski przegrał. Z kolei Hieronim, syn Stanisława z Gawłowa i Małgorzaty z Wągrodna, w końcu wieku XVI sprzedał część swoich włości w Gawłowie swej matce. Godnymi ich następcami byli Krzysztof Gawłowski (noszący również nazwisko Śladowski) i Andrzej, Mikołaj i Stanisław Gawłowscy. Gawłowscy tytułowali się herbem Gozdawa, choć niektórzy przypisują im mylnie herb Leliwa.

I na koniec tej części trochę o gospodarczym aspekcie życia w dobrach Gawłowo i Żukowo w XVI wieku; w 1530 roku Gawłowo miało 11 włók kmiecych (czyli jednostek miary powierzchni ziemi na ziemiach Królestwa Polskiego i Rzeczpospolitej, w zależności od terenów wynoszących 17,955 ha (tzw. chełmińska) do 16,79616 ha (tzw. nowopolska), Żuków zaś 17,5. W drugiej połowie XVI wieku było kilka działów szlachty cząstkowej (niemającej parobków do pracy, więc pracowali sami) i podobną liczbę folwarków. Kolejne lata przynoszą zmiany w liczbie zarówno włók, jak i działów szlachty.

W XVIII w. Gawłów przechodzi w ręce rodziny Lasockich herbu Dołęga. Warto tu nawiązać do symboliki herbu, która jest bardzo ciekawa: znawcy przedmiotu zgodnie twierdzą, że jego narodziny związane są z czasami księcia Bolesława Krzywoustego. Gdy ten prowadził walki z Prusakami (Prusami), „rycerz Dołęgą nazwany, herbu Pobóg, z boku z zasadzki wodza pruskiego wojska tak dobrze z kuszy uderzył, że go z konia zwalił i z życia wyzuł; czym przestraszeni ludzie jego snadniej potem od polskiej szabli porażeni zostali. Za tę przysługę od króla do ojczystego herbu swego wziął strzałę w przydatku, a herb od imienia jego Dołęga nazwany”. Tyle o genezie znaku wspomina Kasper Niesiecki w dziele „Herbarz Polski”. Słowo „dołęga” pochodzi od zawołania „do grodu”. Inne przekazy kojarzą je mocą, siłą, a nawet gwałtem i przemocą. Najstarszy wizerunek herbu pochodzi z roku 1345. Wśród postaci posługujących się tym herbem byli min. Paweł Włodkowic i Maria Skłodowska-Curie.

Majątek przechodzi następnie w ręce rodziny Skarżyńskich herbu Bończa. W 1779 r. majątki Gawłów i Żuków odziedziczył Aleksander Bończa-Skarżyński, cześnik brzeziński, zaś w 1785 roku jego syn Jerzy. Miał on mało chwalebny udział w zdradzieckiej konfederacji targowickiej. Ożenił się wkrótce z Barbarą (Bibianną) z hrabiów Lanckorońskich, założył w części dóbr Żuków zupełnie nową osadę, której nazwa do dziś wzbudza duże zainteresowanie. Bibiampol, bo o nim mowa, całkiem niedawno nazywany był Bibijampolem. Sochaczewski historyk Aleksander Grzegorz Turczyk uważa, nazwa tej miejscowości pochodzi od drugiego imienia Barbary Lanckorońskiej – Bibianny. Tę nową osadę w dużej mierze zamieszkiwali osadnicy niemieccy, wyznawcy luteranizmu. Gdy pojawiali się w niej także katolicy, „religijne mezalianse” były tu często spotykane. Bibiampol istnieje do dziś, a warto go odwiedzić choćby ze względu na ciekawą w formie kapliczkę. A pewna postać wyznania luterańskiego jeszcze na kartach albumu się pojawi…

Adiutant Cesarza Francuzów

Wspomniani Jerzy i Bibianna Skarżyńscy doczekali się aż ośmiorga dzieci: Wojciecha Maksymiliana Aleksandra urodzonego w 1787 roku, Marianny Eleonory Balbiny ur. w 1788 r., Mikołaja Ambrożego (który często występuje jako Ambroży) ur. w 1789 r., Józefa Kazimierza ur. 1792 r., Wawrzyńca Justyniana Joachima Stefana ur. 1793 r., Felicjana Nepomucena Tadeusza ur. w 1795 r., Felicjana Bończy ur. w 1795 r. i Benigny Joanny Adelajdy urodzonej w 1798 roku.

Zwłaszcza życiorys Mikołaja Ambrożego jest naprawdę fascynujący i mógłby posłużyć za scenariusz dobrego filmu historycznego. Dzień urodzin przypadł prawdopodobnie na 4 października, natomiast 7 grudnia 1789 roku miał miejsce chrzest. Ciekawe, że jedno ze źródeł wspomina, iż chrzest miał się odbyć w kościele parafialnym w Żukowie. Tyle że, jak wiemy, w Żukowie kościoła nie ma, jest natomiast w Sochaczewie, i to prawdopodobnie tu odbył się chrzest. Jest bardzo prawdopodobne, że wcześniej niemowlę ochrzczone zostało z wody w Żukowie lub Gawłowie. Niestety z powodu braku ksiąg parafialnych dotyczących tamtego okresu nie ma już możliwości podania dokładnych informacji. Ojciec Ambrożego, Jerzy, był wówczas urzędnikiem państwowym, pełnił funkcję sędziego grodzkiego i podstarościego sochaczewskiego i wreszcie został przewodniczącym sejmiku sochaczewskiego.

Tymczasem wielka i tragiczna historia zaczęła pukać do drzwi Skarżyńskich – w przegranym powstaniu kościuszkowskim z 1794 roku uczestniczył Kazimierz Fortunat Skarżyński, który rzekomo już wtedy, mając ledwie szesnaście lat, awansowany został do stopnia pułkownika. Brał udział m.in. w bitwie pod Maciejowicami. Później walczył jeszcze w Legionach Polskich we Włoszech, razem z Francuzami bił się z Austriakami, Prusakami i Rosjanami. Odznaczony został Legią Honorową i Krzyżem Virtuti Militari. Upadku powstania nie rozumiał z pewnością małoletni wówczas Ambroży, oglądając wszystko jeszcze z dziecięcej perspektywy. Podstawową edukację ukończył przed rokiem 1804. Szlachecka młodzież w większości swoją przyszłość wiązała z karierą wojskową. Polskiego wojska na terenie Rzeczpospolitej nie było, cóż więc młody człowiek miał robić? Rodzina związana przysięgą na „wierność aktualnemu władcy”, a wtedy w zaborze pruskim był nim król Fryderyk Wilhelm III, posłała syna do wojska pruskiego.

Swoją długą i barwną karierę wojskową Skarżyński rozpoczął w 1804 r. jako kadet pruskiego pułku dragonów. W tym czasie jego dowódcą był generał Rukietta, który świeżo upieczonego podoficera odesłał, aby ten kontynuował naukę w szkole oficerskiej na terenie Prus. Jednak wojna z Francją spowodowała, że awans na stopień oficerski został przyspieszony i młody podporucznik wyruszył na front. I długo bił się po tej „niewłaściwej stronie”. W dwa lata później, otrzymawszy od Prusaków zwolnienie na własne żądanie, osiadł w Kozłowie pod Sochaczewem. Tu spotykając ułanów świeżo sformowanego pułku szwoleżerów gwardii odkrył swe prawdziwe powołanie, służbę w wojsku polskim u boku Napoleona Bonapartego. W lipcu 1808 r., pozostawiwszy koszary Mirowskie przy ul. Chłodnej w Warszawie, gdzie formowany był pułk, porucznik Ambroży Skarżyński jako oficer w składzie 7. szwadronu, wyruszył z ostatnią grupą szwoleżerów opuszczających Księstwo Warszawskie. Po trzech(!) miesiącach marszu, tak jak wszystkie poprzednie szwadrony pułku, dotarł ze swoimi żołnierzami do koszar w Chantilly. Tak zaczęła się jego wojenna epopeja, pełna niesamowitych epizodów.

Razem ze szwoleżerami odbył kampanię 1808-1812 r. w Hiszpanii, gdzie wyróżnił się odwagą w bitwach pod Burgos, Samosierrą, Madrytem i Beneventem. W międzyczasie, w 1809 r., brał również udział w wojnie z Austrią, walcząc u boku Napoleona pod Ebersberg, Essling i Wagram. 17 lutego 1811 r. Skarżyński awansował na kapitana, a w rok później został szefem szwadronu. W czasie walk Skarżyński otrzymał od cesarza Napoleona roczną rentę w wysokości 500 franków, a potem 16 marca 1811 r. tytuł kawalera cesarstwa – Chevalier de l`Empire. Otrzymując specjalny dyplom, znalazł się w grupie czternastu Polaków, którzy dostąpili tego zaszczytu. W czasie odwrotu z Rosji w 1812 roku kapitan Skarżyński podczas pełnienia służby w szwadronie służbowym cesarza Napoleona dał popis swoich umiejętności w starciu z kozakami. W czasie kampanii 1814 roku już na terenie Francji, dowodził 3. Pułkiem Eklererów. Wypełniał wówczas najtrudniejsze misje, często stając na czele szwadronu służbowego w eskorcie cesarza Napoleona. Za męstwo i bohaterskie czyny otrzymał Order Legii Honorowej, a potem tytuł Barona Cesarstwa Francuskiego.

31 marca 1814 roku przyniósł ostatnią jego misję we Francji – dotarł w eskorcie Napoleona do pałacu w Fontainebleau, gdzie cesarz podpisał swoją abdykację. 8 kwietnia Skarżyński z grupą polskich oficerów odwiedził przebywającego we Francji, w Berville, naczelnika Tadeusza Kościuszkę. Trudno o lepsze zwieńczenie tego etapu jego życia…

Po upadku Napoleona Skarżyński powrócił razem z pułkiem szwoleżerów gwardii do Królestwa Kongresowego. 16 grudnia 1815 r. został zdymisjonowany w stopniu majora. Walczył również w czasie powstania listopadowego, za co w ramach represji odebrano mu rodowe dobra, w tym Żuków i Orłów pod Sochaczewem. Przeżyć jeszcze musiał upadek powstania styczniowego, śmierć córki Maksymiliany i żony Józefy (1865 r.). Kolejno odchodzili znajomi, koledzy szwoleżerowie, najbliżsi. Ambroży, mimo że szczęśliwy, niepodległości nie doczekał. Zmarł 5 czerwca 1868 roku pod Suszerzem, w okolicach Żychlina.

Ciąg dalszy dziejów Gawłowa poznacie z wydanego przez Fundację albumu „Gawłów. Czas i przestrzeń”, który ukazał się w grudniu 2018 roku. Książka do nabycia w siedzibie Fundacji, w sklepie na stronie fozm.pl, facebook.com/fozmPL lub w księgarni przy ul. Reymonta w Sochaczewie.

GALERIA

Pokaż więcej …